2010-08-11

Podróż Via Baltica - cztery stolice u północnych sąsiadów

Opisywane miejsca: Wilno, Ryga, Tallin, Helsinki (376 km)
Typ: Inna

Litwa, a zwłaszcza Wilno, to dla mnie miejsce o tyle sentymentalne, że stamtąd pochodzi znaczna część moich korzeni w drzewie genealogicznym. Wybraliśmy się samochodem, mając w planach jeszcze trzy stolice – Rygę, Tallin i Helsinki. Większość trasy to tzw. Via Baltica, czyli E67 ciągnąca się przez Polskę do Kowna, Rygi i Tallina, a tak naprawdę to jeszcze drogą morską do Helsinek.  Trasa przez Polskę zapchana, tu i ówdzie roboty drogowe, zastanawialiśmy się jak będzie po przekroczeniu granicy. A było nieporównywalnie lepiej. Drogi może nie jakieś superszerokie, ot zwykły jeden pas w jedną stronę plus różnej szerokości pobocze. Dziur raczej brak i, co widać niemal od samej granicy, samochodów brak również (tiry pojechały E67 do Kowna). Czuliśmy się trochę jak na jakimś pustkowiu – od czasu do czasu jakaś wioska, jakieś mijane auto, było pole do rozpędzenia się (choć należy uważać, bo litewska drogówka jest ponoć bezlitosna).

Do Wilna wjechaliśmy szeroką i ładną arterią, co nas podbudowało bardzo. Hotel z widokiem na stare miasto – piękna sprawa. Czas wyjść i zrobić rozpoznanie okolicy. I tutaj przeżyłam lekki zawód. Owszem, samiuśkie centrum starego miasta jest ładnie odrestaurowane, kwiatki rosną, ogródki piwne porozkładane, pełno tam sklepów z pamiątkami, lnem, Hugo Bossem i innymi atrakcjami. Wystarczy jednak zejść na chwilę z udeptanego turystycznego szlaku, a od razu na myśl przychodzi jakieś anonimowe polskie miasteczko z ludnością rzędu 4000 osób – wszystko jakieś takie odrapane, niepomalowane, szare, ciche, wyludnione, zupełnie niepasujące do europejskiej stolicy. Toteż przeszliśmy się kilka razy od Ostrej Bramy, obok Ratusza, w stronę Katedry, a dalej ulicą Giedymina, czyli głównym „deptakiem” miasta. Turyści lubujący się w architekturze sakralnej na pewno będą zadowoleni – świątyni na samym Stary Mieście jest kilka, w tym synagoga i cerkwie. O ile o strawę duchową w Wilnie nietrudno, to jednak napełnić żołądek już aż tak łatwo nie jest – restauracji i barów zadziwiająco mało (przynajmniej na Starym Mieście, a na blokowiska nie chciało nam się zapędzać w celach żywnościowych), część z nich należy do jednej sieci Cili, więc szału w wyborze nie ma. Za to jest sporo kawiarni. Po zapoznaniu się z zabytkami, odwiedzeniu cmentarza na Rossie, odnalezieniu ulicy, na której mieszkała Babcia (co jest niełatwe jeśli się ma nazwę polską, która od lat nie jest używana, a w punkcie informacji turystycznej pani kobieta kompetencją nie grzeszy) i generalnym rozleniwieniu czas ruszyć na północ, wskakując w połowie drogi w płynny ruch na Via Baltica. Do Troków nie jechaliśmy celowo, bo leżą poza sferą naszych zainteresowań, ale jeśli ktoś lubi skanseny typu Malbork, to na pewno warto.

  • Wilno
  • Wilno
  • Chłodnik litewski
  • Wilno
  • Wilno
  • Wilno
  • Widok z pokoju hotelowego
  • Cmentarz na Rossie
  • Wilno

Myślałam, że Ryga nie będzie ciekawa. Mówili mi, że mała, że taka sobie (w porównaniu z Wilnem, a ponieważ dla nas Wino było „takie sobie”, to aż się zaczęłam o sens podróży bać). Okazało się, że stolica Łotwy jest naprawdę śliczna. A przynajmniej starówka, bo reszta to jak w każdym polskim mieście – na uboczu i „kiedyś się wyremontuje”. Stare miasto składa się z ogromnej liczby maleńkich i wąskich uliczek, przecinających się pod różnymi kątami i w większości bardzo zadbanych. Kamienice są tam kolorowe, niektóre zdobne, niektóre skromne, pełno w nich knajpek i barów, po brzegi wypchanych ludźmi. Do tego na kilku placach rozłożono sceny, stoły, można siedzieć, można tańczyć i niemalże chłonąć atmosferę wakacyjnego kurortu ;) Na każdym kroku coś się tam dzieje, słychać różne języki, do tego wiele jest tam nowoczesnych inwestycji. Jakże inaczej się poczuliśmy w porównaniu z cichym i niemalże pustym wieczorową porą Wilnem, choć oczywiście różne są gusta. Jazda samochodem po Rydze to fatalna sprawa, wszędzie ulice jednokierunkowe i jak już się gdzieś omyłkowo wjedzie, to nikt nie potrafi wytłumaczyć, jak wyjechać :) Wjazd na starówkę jest ponoć płatny, a że mieliśmy tam właśnie hotel, to trzeba było wjechać i choćbyśmy nie wiem jak bardzo chcieli zapłacić, to nigdzie nie było informacji po angielsku czy w innym znanym nam języku. Doszliśmy więc do konstruktywnego wniosku, że skoro info jest tylko po łotewsku, to turyści nie płacą ;) I chyba się nie pomyliliśmy, bo nikt od nas niczego nie chciał. A skoro tak, to pojechaliśmy jak z bicza strzelił na północ.

  • Ryga
  • Ryga
  • Kamieniczki - Ryga
  • Ryga
  • Budunek gildii
  • Ryga
  • Ryga
  • Kici kici ;)
  • Ryga
  • Ryga

Tallin jest niemal tak ładny jak Ryga. Starówka składa się z Górnego i Dolnego Miasta, które w połączeniu dają naprawdę spory obszar do spacerów. Górne miasto jest jakby nieco wymarłe, po ciuchu przechadzają się po nim turyści, przesuwając się od jednego punktu widokowego do drugiego. Dopiero jak wejdzie się w obszar Dolnego Miasta, poczuć można gwarną mieszczańskość. Sporo tam restauracji, hoteli(ków), pubów z muzyką na żywo, stylizowanych na średniowieczne karczmy (polecam wejść do toalety w Old Hansa, można się zdziwić). Co chwilę jakiś uliczny artysta postanawia coś zaśpiewać lub zagrać. W Tallinie uliczki starówki są sporo szersze niż w Rydze, po niektórych jeżdżą auta, co trochę odejmuje uroku. Jednakże jestem pewna, że każdy znajdzie tam coś dla siebie – kościoły, cerkwie, architektura mieszczańska, dobrze zachowane mury obronne i bramy, liczne średniowieczne festyny. Można łazić aż się podeszwy w butach zetrą. Zaraz za starówką, kilka minut piechotą, rozciągają się tereny portu. Najpopularniejsze kierunki to Sztokholm i oczywiście niedalekie Helsinki. I właśnie z tego drugiego postanowiliśmy skorzystać.

  • Tallin
  • Tallin
  • Tallin
  • Tallin
  • A gdzie Robin Hood?
  • Tallin
  • Tallin
  • Tallin - mury
  • Tallin

Prom relacji Tallin – Helsinki płynie od 2 do 3,5 h (wersja droższa i tańsza), można też zdecydować się na szybszy wodolot, ale chyba nie ma potrzeby. Podróż promem to całkiem fajny odpoczynek od zwiedzania na nogach – na kilku pokładach znajdują się bary i restauracje, supermarket, pokład zewnętrzny. Można siedzieć w klimatyzowanym wnętrzu i raczyć się drinkiem, spoglądając na fale odbijające się od szyb lub wyjść na zewnątrz i opalać się na pokładzie. Bardzo przyjemne. Po równo dwóch godzinach przeprawiliśmy się przez Zatokę Fińską i naszym oczom ukazała się stolica Finlandii. Już z pokładu wyglądała zdecydowanie mniej okazale niż Tallin. Moja dobra rada jest taka – jeśli chcecie pojechać/popłynąć do Helsinek w celach zwiedzania i zastanawiacie się, ile czasu na nie poświęcić, to moim zdaniem spokojnie starczy jeden dzień, a nawet niecały :) Helsinki nie są ciekawe. Rzekłabym, że są brzydkie, ale nie pozwalają mi na to ich zadbane parki i skwerki. Jakoś tak mało „turystycznie” się tam czułam, taka niechciana lekko ;) Jest to raczej miasto, do którego można polecieć w celu udania się w bardziej „przyrodnicze” rejony Finlandii, no ale naprawdę, może są wśród nas amatorzy Helsinek, a ja się na urodzie tego miasta zwyczajnie nie poznałam. Tak więc podbudowani tym, że nie zaplanowaliśmy na Helsinki zbyt wiele czasu, powróciliśmy do Estonii, by udać się w drogę powrotną do Polski, zahaczając jeszcze tylko o Kowno.

  • Helsinki
  • Helsinki
  • Helsinki
  • Helsinki
  • Prom Helsinki - Tallin

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. na_biegunach
    na_biegunach (20.08.2010 20:27)
    Na pewno warto się tam wybrać i przekonać się na własne oczy, które z tych miast jest najładniejsze / najciekawsze itd. :)
  2. kuniu_ock
    kuniu_ock (19.08.2010 20:08) +1
    Podobnież jak Szanowny Przedmówca - nie byłem w żadnym z tych miast, jednakże jakieś licho ciągnie mnie we wschodnie strony. Twa podróż sprawiła, że odhaczam na mapce na niebiesko dwa miejsca, które na pewno chcę zobaczyć - specyficzna starówka w Rydze oraz klimatyczne, tallińskie średniowieczne karczmy :D
    Nie przepadam za dużymi, "oklepanymi" turystycznymi miastami, zdecydowanie wolę mniejsze, spokojniejsze, lecz klimatyczne miejsca.
    Dziękuję zatem za oprowadzenie po czterech stolicach :)
    Pozdrawiam :)
  3. milanello80
    milanello80 (19.08.2010 15:39) +1
    nie mogę wziąć udziału w niniejszym plebiscycie. Ciężko mi stwierdzić, które z tych miast jest naj..., bo w żadnym z nich nie byłem. Co nie znaczy, że w dalszym ciągu nie zamierzam nie być . Dlatego słucham uwag z myślą zobaczenia kiedyś tych miejsc.
  4. przedpole
    przedpole (17.08.2010 18:39)
    Mam za sobą podobną podróż,tyle że w odcinkach.Najpierw Wilno,potem Ryga iTallin, a na koniec Helsinki.Jeżeli chodzi o urodę i tzw. turystyczną atrakcyjniość tych miast to ustawiłbym ją tak: Talluin,Wilno,Ryga i Helsinki.Ale to oczywiście kwestia gustu.
  5. aysha_5
    aysha_5 (16.08.2010 0:33)
    Mam identyczne odczucia co do Wilna - nie powaliło mnie na kolana..Spędziłam tam Sylwestra 2005/2006, ale byłam tam na tyle długo żeby co nieco pozwiedzać...Przygnębiające jest "przejście" z Wilna odrestaurowanego do Wilna "bylejakiego"... Ryga podobała mi się bardzo, co do Tallina - odwiedzę go pod koniec sierpnia ;-) Zobaczymy jakie zrobi na mnie wrażenie !
  6. na_biegunach
    na_biegunach (15.08.2010 18:53)
    No cóż, gusta są różne, a że podobno tylko krowa nie zmienia zdania, więc kto wie - może jeszcze kiedyś odwiedzę Helsinki i się w nich zakocham. Na pewno niezbyt szybko, bo nieciekawe wrażenie pozostało, a mam trochę świata przed sobą jeszcze ;) Do Sztokholmu póki co też się nie wybieram, ale kto wie. Dzięki za wskazówki :) Pozdrawiam.
  7. corialote
    corialote (13.08.2010 17:31)
    Nie byłam w Wilnie, ale w Rydze spędziłam kilka dni ze znajomymi łotyszami i nie urzekła mnie za bardzo. Zwłaszcza w porównaniu z Tallinem, który pokochałam za praktycznie nietkniętą zębem czasu, magiczną starówkę na wzgórzu. Nie wiem czy wybraliście się do perły Rygi, czyli muzeum okupacji, ale to jest punkt dla którego na pewno warto odwiedzić to miasto. No i teraz Helsinki :P Bardzo mi się przykro zrobiło, jak przeczytałam, że Wam się nie podobały... Spędziłam 4 miesiące w Finlandii i w Helsinkach byłam dość często, bo mieszkałam blisko. To miasto jest mi bliższe niż Kraków. Niesamowicie urzekające i wspaniale zorganizowane. Może jest to kwestia tego, że oprowadzali mnie znajomi Finowie i to ich opowieści sprawiły, że Helsinki mnie urzekły. Mam nadzieję, że dacie im jeszcze szansę ;) I serdecznie polecam Sztokholm! Sama przeprawa promem (galerią handlową z hotelem na morzu, jakby pływającym miasteczkiem) była przygodą, a Sztokholm jest magiczny. Przy zakupie biletu na prom można wykupić wycieczkę autobusową, i naprawdę warto, bo samemu ciężko zobaczyć wszystko to, co warto zobaczyć. Po wyjściu z autobusu w centrum można zobaczyć wszystkie ważniejsze punkty samemu :)
  8. bkrystina
    bkrystina (12.08.2010 22:47)
    W Wilnie miałąm to samo odczucie. Na zewnątrz piękne elewacje ale gdy zabłąkałam sie w podwórko to widok ujrzałąm makabryczny, (stare obdarte odlatujące tynki i chwasty) . Nocą na starówce limuzyny i bawiąca się młodzież
  9. kielec
    kielec (12.08.2010 15:36) +1
    Zrobiliśmy podobną trasę rok wcześniej dorzucając Sztokholm...ale nam najbardziej podobała się starówka i klimat w Tallinie :)
  10. s.wawelski
    s.wawelski (11.08.2010 17:38) +1
    Pierwszy!!!

    No proszę, tak niedaleko z Polski a tak egzotycznie. Ciekawa podróż :-)